fot. pulsmedycyny.com.pl
"9 stycznia 2012 przedstawiciele organizacji reprezentujących protestujących lekarzy spotkali się z Ministrem Zdrowia oraz towarzyszącymi mu współpracownikami.
Rozmowy miały na celu wypracowanie sposobu rozwiązania patowej sytuacji wynikłej z wejścia w życie ustawy "refundacyjnej". Strony uzgodniły zmiany jakie winny być dokonane w zakresie przywołanej ustawy. Kością niezgody jest punkt 8 paragrafu 48 ustawy nakładający na lekarzy obowiązek weryfikacji ubezpieczenia pacjenta w sytuacji, gdy nie istnieje dokument potwierdzający to ubezpieczenie oraz konieczność określania przez lekarza odpłatności za każdy wypisany na recepcie preparat. Błędne wypisanie recepty np. osobie nieubezpieczonej skutkuje ukaraniem lekarza i zwrotem kwoty refundacji powiększonej o odsetki za przepisane leki. W geście protestu lekarze stawiają pieczątkę z napisem "Refundacja leku do decyzji NFZ" w miejscu, gdzie według nowych przepisów powinno znajdować się określenie ubezpieczenia chorego i taksacja leków. Lekarze domagają się gwarancji o niekaraniu przez NFZ za udział w proteście. Według ustaleń, poprawki newralgicznych zapisów ustawy, Minister Arłukowicz przedstawił w dniu dzisiejszym Radzie Ministrów, po czym powinien być wdrożony proces legislacyjny w trybie pilnym, o ile kredyt zaufania lekarzy do Pana Ministra Arłukowicza jest bardzo duży, o tyle postawa Prezesa NFZ powoduje postawę sceptyczną. Mimo obietnicy Prezesa NFZ Jacka Paszkiewicza o umieszczeniu komunikatu na stronie Narodowego Funduszu Zdrowia z oficjalną informacją, że protestujący lekarze nie zostaną ukarani, komunikat ten do tej pory się nie ukazał. W najbliższym czasie zapadną decyzje co do dalszego losu protestu biorąc pod uwagę tempo wprowadzania nowelizacji ustawy. Podkreślamy, że nie zależy nam na mnożeniu niedogodności dla pacjentów w tym już i tak skomplikowanym systemie.
Tymczasem Rzecznik Praw Pacjenta Krystyna Barbara Kozłowska wystosowała apel do Naczelnej Rady Lekarskiej, Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy, Porozumienia Zielonogórskiego i Polskiej Federacji Pracodawców Ochrony Zdrowia o natychmiastowe zaprzestanie protestu. Pani Rzecznik straszy nałożeniem na protestujących świadczeniodawców (szpitale i przychodnie) kar finansowych od 50 do 500 tysięcy złotych.
Cóż na to lekarze? Sytuacja wydaje się podobna do bajki, w której uwolniony z czarodziejskiej lampy Dżin w drodze łaski pozwala swemu wybawicielowi wybrać rodzaj śmierci, którą chce mu zadać.
O tym, że protest polskich lekarzy to nie działania zaczepne a jedynie obronne świadczy wsparcie publicznie udzielone im przez Helsińską Organizację Ochrony Praw Człowieka, która staje w obronie uciśnionych w Chinach, na Białorusi ……. i w Polsce".