Zarówno Timothy Geithner, James Rickards jak i wielu innych prominentnych ekonomistów przekonują nas, że należy zmienić sposób myślenia o kryzysie [1]. Nie powinniśmy mianowicie postrzegać możliwych tąpnięć w strukturze gospodarki światowej mniej więcej tak, jak postrzegamy np. powodzie, wybuchy wulkanów czy inne katastrofy naturalne, tj. jako zjawiska o charakterze akcydentalnym, najczęściej niemożliwe do przewidzenia i stanowiące swego rodzaju wyłom w porządku natury.
W odniesieniu do kryzysów finansowych-przekonuje Geithner - o wiele stosowniej byłoby definiować je jako stałe elementy obecnego ustroju ekonomicznego, który jest kryzysogenny sam z siebie, ze względu na swoją własną strukturę.
W ten sposób łatwo widzimy, że pytanie pod tytułem "czy warto przygotowywać się do kolejnego kryzysu" jawi się po prostu jako źle sformułowane. Możemy pytać tylko i wyłącznie o to, w jaki sposób należy przygotowywać się do kolejnego tąpnięcia w światowej ekonomii?
Na szczęście, spektrum dostępnych możliwości w tym zakresie jest całkiem szerokie. Co więcej, już chociażby poprzedni wielki kryzys udowodnił, że strategie, o jakich będziemy mówić w dalszej części tekstu, są jak najbardziej efektywne i pozwalają na jak najbardziej rzeczywistą ochronę kapitału.
Przede wszystkim: dywersyfikacja
W internecie często można napotkać na różnego rodzaju porady, według których np. znakomitą metodą ochrony majątku na wypadek kryzysu jest złoto, srebro i kryptowaluty. Jaki jest błąd tego rodzaju rozumowania? Lokując wszystkie środki w jeden, określony rodzaj aktywów z zasady ryzykujemy o wiele więcej, niż w przypadku umiejętnej dywersyfikacji kapitału.
To fakt, że np. wspominane złoto może być uznawane za relatywnie bezpieczną metodę ochrony majątku. Pamiętajmy jednak, że każdy kryzys rządzi się nieco odmienną dynamiką wewnętrzną i może prowadzić do odmiennych konsekwencji.
Pamiętajmy przede wszystkim o tym, że wyceny złota dokonuje się w dolarach amerykańskich. Wniosek? W sytuacji, gdy złoto zyska 50% wartości zaś kurs USD również zanurkuje dokładnie o 50%, nasz ewentualny zysk będzie żaden. Oczywiście, możemy zakładać, że dolar prędzej czy później odzyska większą część utraconej wartości, jednak samo w sobie nie jest niczym pewnym.
Druga kwestia to możliwość wprowadzenia przez państw specjalnych regulacji dotyczących np. ewentualnego podatku od zbycia złota. Nie możemy w żaden sposób zakładać z góry, że tego rodzaju przepisy nigdy nie zostaną wprowadzone.
Czy jednak oznacza to, że należy zrezygnować ze złota jako środka ochrony kapitału? W żadnym wypadku. Wskazujemy jedynie na ryzyko, z jakim wiąże się brak dywersyfikacji posiadanego kapitału, tj. lokowanie całości lub ogromnej większości posiadanych środków wyłącznie w jeden rodzaj aktywów.
W co inwestować na wypadek kryzysu?
Była już mowa o tym, że ochrona kapitału przed skutkami ewentualnego kryzysu w żadnym wypadku nie może polegać na lokowaniu środków tylko w jeden rodzaj aktywów.
W co jednak warto inwestować, żeby efektywnie chronić posiadany majątek? Rozważmy kilka najbardziej interesujących w tym zakresie propozycji.
Będą to:
- 1. Metale szlachetne
- 2. Diamenty
- 3. Wybrane waluty obce
- 4. Wybrane obligacje rządowe
1. Metale szlachetne
Powszechnie uważa się, że zdecydowanie najlepszą opcją spośród metali szlachetnych jest złoto. Należy jednak pamiętać o dwóch kardynalnych zasadach:
- 1. Inwestujemy jedynie w złoto fizyczne
- 2. Kupujemy złoto tylko i wyłącznie od sprawdzonych, wiarygodnych pośredników
Pierwszy z punktów dla wielu początkujących inwestorów jest problematyczny. W końcu na rynku istnieje chociażby wiele funduszy inwestycyjnych o nazwach sugerujących, że przedmiotem ich polityki inwestycyjnej jest złoto.
W rzeczywistości, ogromna większość tego rodzaju funduszy inwestuje nie w złoto, lecz w akcje koncernów zajmujących się wydobyciem tego kruszcu. Co do zasady, wahania kursów tego typu funduszy odzwierciedlają zmiany kursu złota, jednak nie jest żelazna zasada, a z całą pewnością nie będzie ona niczym pewnym w realiach ewentualnego kryzysu ekonomicznego.
Drugi punkt wydaje się natomiast jasny: nabywamy złoto wyłącznie w sprawdzonych źródłach, takich jak np. mennica skarbowa. Zapewne, w internecie znajdziemy sporo bardziej atrakcyjnych cenowo ofert, jednak zakup kruszcu u niesprawdzonego sprzedawcy zawsze wiąże się z wysokim ryzykiem.
2. Diamenty
Diamenty mogą stanowić albo alternatywę dla lokowania kapitału w złoto fizyczne albo też metodę uzupełniającą. Kurs diamentów co prawda podlega wahaniom, jednak w szerszej perspektywie czasowej wykazuje solidną tendencję wzrostową.
Kolejna istotna zaleta diamentów to fakt, że zajmują one naprawdę mało miejsca, a ich ewentualny transport będzie znacznie łatwiejszy, niż np. w przypadku znacznie cięższego złota.
3. Waluty obce ale i własna
Z pewnością, część naszego portfela na wypadek kryzysu powinny stanowić waluty obce oraz odpowiedniej wielkości poduszka finansowa [2] w walucie krajowej.
Tutaj obowiązują dwie następujące zasady:
- 1. Wybór "pewnych" walut
- 2. Dywersyfikacja
Pierwszy z punktów oznacza, że powinniśmy ograniczać się jedynie do tych walut, które tradycyjnie okazują się odporne na tąpnięcia w światowej ekonomii.
Chodzi tutaj przede wszystkim o franka szwajcarskiego oraz waluty krajów, których gospodarki są w dużej mierze oparte na bogactwach naturalnych (dolar kanadyjski, dolar australijski, korona norweska).
Drugi punkt oznacza natomiast po prostu różnicowanie portfela walut pod względem charakterystyki gospodarki rządu będącego ich emitentem. Przykładowo, zarówno gospodarka Norwegi jak i Kanady jest uzależniona od ropy naftowej, natomiast gospodarka Australii - od złota. Wniosek? Trzymanie w portfelu dolarów australijskich łącznie z koronami norweskimi będzie lepszym rozwiązaniem, niż trzymanie dwóch walut gospodarek w sporej mierze uzależnionych od kursu ropy naftowej(dolarów kanadyjskich oraz koron norweskich).
Co do zasady, waluty obce powinny też stanowić co najwyżej 30% całego portfela inwestycyjnego (niektórzy specjaliści wyznaczają nawet górną granicę na poziomie 20%).
4. Obligacje rządowe
Obligacje rządowe w warunkach kryzysu na ogół wykazują się sporą chwiejnością kursów i jako ogół są uznawane za raczej ryzykowny rynek. Istnieją jednak pewne wyjątki od tej reguły. Mowa tutaj o obligacjach emitowanych przez rządy posiadające silne, stosunkowo niezależne gospodarki, np. obligacjach niemieckich. Przeszłość pokazuje, że właśnie niemieckie obligacje wykazywały bardzo wysoką odporność na tąpnięcia w światowej gospodarce, dotyczyło to zarówno roku 2000, jak też kryzysu z 2009-2009.
Podsumowanie
Oczywiście, zawarte powyżej porady odnośnie konkretnych metod lokowania kapitału stanowią jedynie coś w rodzaju punktów orientacyjnych, a nie żelaznych reguł, których nie można na własne potrzeby modyfikować.
Przykładowo, nikt nie zabroni nam, aby w zamiast obligacji rządowych w naszym portfelu znalazły się jednostki uczestnictwa tzw. funduszach pieniężnych (fundusze inwestujące w takie aktywa, jak lokaty, bony skarbowe oraz krótkoterminowe papiery dłużne) lub też jednostki uczestnictwa w funduszach inwestujących w obligacje korporacyjne albo też bezpośredni zakup samych obligacji.
Można jednak powiedzieć, że dwa czynniki powinny pozostać bez zmian w każdej sytuacji: nasz portfel inwestycyjny na wypadek kryzysu musi zawierać twarde aktywa (złoto, srebro, diamenty) a także być zdywersyfikowany (składać się z co najmniej trzech różnych kategorii aktywów).
Reszta zależy tak naprawdę od nas samych, przy czym należy pamiętać o zasadzie, że im bardziej skomplikowany jest mechanizm inwestycji, tym większą wiedzę powinien posiadać inwestor.
Być może brzmi to jak banał, ale praktyka pokazuje, że wielu inwestujących lokuje swoje środki często nie wiedząc dobrze, na czym dokładnie polega dana inwestycja, jakimi czynnikami warunkowana jest jej zyskowność itd.
Źródła:
[2]. https://www.e-busines.info.pl/poduszka-finansowa-jak-zbudowac-fundusz-awaryjny/