Wystarczyła chwila nieuwagi, aby trzyletni chłopiec oddalił się z terenu posesji domu gdzie mieszkał, we wsi Długi Kąt - gmina Józefów. Wieś jest otoczona gęstymi i rozległymi lasami, a pora była już późna. Zmierzchało. Przerażona sytuacją rodzina wszczęła poszukiwania dziecka na własną rękę, jednak bez powodzenia. W związku z powyższym poprosiła o pomoc policję. Zorganizowano szeroko zakrojoną akcję poszukiwawczą, w której poza policją i rodziną dziecka wzięło udział kilka jednostek ochotniczej straży pożarnej, państwowa straż pożarna z Biłgoraja a także mieszkańcy wsi Długi Kąt oraz innych miejscowości z terenu gminy Józefów. Zebrała się duża grupa ludzi chcących pomóc zrozpaczonej rodzinie. Uczestnicy akcji, tyralierą przeczesywali las szukając chłopczyka. Policyjny pies tropiący podjął ślad trzylatka, ale ku rozpaczy poszukujących, stracił go tuż przy okolicznych bagnach. Wzbudziło to uzasadnione przerażenie wśród uczestników akcji. Na szczęście okazało się, że czarny scenariusz, który wszystkim nasuwał się na myśl, okazał się nieprawdziwy. Chłopiec został odnaleziony około godziny 23 na górze zwanej "Hołda". Dziecko było wyziębione i przestraszone ale nic poważnego mu się nie stało. Lekarz z karetki pogotowia ratunkowego, po przebadaniu trzylatka stwierdził, że nie będzie potrzebna hospitalizacja. Koordynujący akcję z ramienia policji - Jerzy Haczykowski mówił, o wielkim szczęściu ponieważ, gdyby dziecka nie udało się odnaleźć i gdyby nocowało w lesie, to na pewno jego "przygoda" nie skończyłaby się tylko na strachu.
Okazało się, że czarnym charakterem tego wydarzenia był … pies dziadka chłopca. Wyszedł z podwórka, a trzylatek podążył za nim.